Piję sok z warzyw, choć wolałabym kawę. Żadna kawa jednak nie jest w stanie przywrócić normalnego rytmu zatokowego memu krązeniu, ciśnienie nadal jak na stole w prosektorium. A ponieważ nie wiem, czy poprzednie dwa zdania nadają się na sylogizm, więc żadnego "więc" nie będzie.
Artykuł do przetłumaczenia o posadowieniu na palach (i nie chodzi o Azję z Pana Wołodyjowskiego, lecz fundamenty budowlane) dzielę na kilka strawnych porcji, ale i tak czuję się przejedzona. Z balkonu dźwięki ptaków i naprawy starego auta z zepsutym gaźnikiem.
Wykonany w sieci test na zdrowy tryb życia rekomenduje ograniczenie soczewicy i tofu. W życiu nie jadłam. A teraz pozdrawiam Czytelników, idę bowiem podbić kartę ewidencji pracy w home office i wyruszam z rowerami zbierać dzieci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz