Stały Czytelnik pamięta, że ja bym chciała tak, jak w teledysku, czując wszak dobrze, że to utopia.
Teledysków w świecie rzeczywistym nie ma. Widuje się je w reklamach i naiwnych serialach. Okruszyna cztery lata temu definitywnie zerwała z oglądaniem telewizyjnych seriali o życiu codziennym polskiej rodziny (traktując je jako opium dla ludu).
Okruszyna ma nadzieję, że niniejszy blog nie jest teledyskiem. Jest literaturą lekką, po to, by ciężkiej nieraz codzienności dodać skrzydeł, na wybojach mieć amortyzację, trudności brać za rogi.
To, co w naszym życiu rodzinnym gra i jest fajne, Okruszyna wypracowała z rodziną przez miesiące i lata, także dzięki inspirującym ludziom (przy okazji: dziękuję!), zbiegom okoliczności w samą porę, ku naszej radości. To, co nie gra (lub gra fałszywie), poddawane jest dalszej obróbce, bo z grubsza wiemy, gdzie chcemy razem dotrzeć (choć często nie wiemy, jak).
W związku z potrzebami zgłaszanymi na blogu za miedzą, postanowiłam zamieścić w pasku obok podręczną Apteczkę ze środkami pierwszej pomocy. Lista nie wyczerpuje możliwości, sygnalizuje tylko, że takie w przyrodzie są. Wynaleziono bowiem wiele balsamów o nowej formule dla ciała*, ale zadbanie o samych siebie w sensie psychiki i ducha pozostaje w ogonie reklamowanych ofert. A wydaje się, że to ta druga dziedzina jest powodem cierpienia częściej niż zmarszczki.
*nie negując wpływu balsamu do ciała na formę psychiczną!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz