piątek, 17 czerwca 2011

stopklatka

PanMarek znowu dzisiaj gra i znowu utwierdzam się w przekonaniu, że o ile inżynierowie budują mosty i domy, chemicy wymyślają ciekawsze polimery, a lekarze pacjentom ulgę niosą w cierpieniu, to jakość życia kształtują marzyciele, pasjonaci - Ci, co ich Szekspir opisał, że powietrznemu nic dają imię i miejsce zamieszkania.

Na wczorajszym babskim spotkaniu Modliszek Opalona mówi, że w życiu trzeba by wolniej i czujemy, że wszystkie za tym tęsknimy, Mirella na walizce z kółkami z delegacji, Georgiana prosto od dentystycznej bormaszyny, i Doktorowa J zza biurka swego. I ja z działalności swej jakże gospodarczej też. Pijemy bezalkoholowo, zjadamy wszystkie zaległe śniadania, obiady i desery, których w locie się nie dało. To też jakaś forma wysiadki z pędzącego ekspresu. A trzeba by już wyhamowywać, bo może się okazać, że jak już zaczniemy urlop na wsi, nie zdołamy się do tej nowej sytuacji przystosować, nim się skończy.

Więc teraz, gdy dekoracje skoro świt powieszone ze sporym wkładem gimnastyki (Mero dała radę wspiąć się na najwyższy szczebelek drabinki), próbuję miło wspominać wieczór, cieszyć się na spektakl dzieci i słuchać PanMarka z przyjemnością jeszcze przez godzinę.

Tłumacząc jednocześnie kolejny tekst ze zdwojoną prędkościa, aby znowu zdążyć przed końcem. Czy tak do końca życia...?

8 komentarzy:

  1. Mnie się podobało "zmyślanie" Katarzyny Kłosińskiej. Niby niewinne związki frazeologiczne, a z przemocy się wzięły.

    OdpowiedzUsuń
  2. @Bartek: prawdopodobnie zmienią się jedynie tematy, chyba żeby wyprowadzić się w Góry Złote i tam kozy pasać, wieczorem czytając książki przy kominku.

    @grypa: a czy Dobroniowa dziś była? Bo miałam lukę w słuchaniu na kupno rajstop cienkich na okazję spektaklu i słuchawki straciły zasięg...

    OdpowiedzUsuń
  3. Na stronie wyczytałam, że audycji "Instrukcja obsługi człowieka" można słuchać od poniedziałku do czwartku o godz. 10.45.

    Ja słucham przy śniadaniu, w trakcie robienia przekąsek, przygotowywania obiadu i takich tam innych obrzydliwie systematycznie wykonywanych czynności w miejscy kuchnią zwanym.
    Gdyby nie Trójka, to nie wiem, czy zostałabym przy zdrowych zmysłach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nienawidzę Was. Zepsuł mi się komputer, samochód, praca (której juz prawie nie mam) i kalendarz (pięć poniedziałków tygodniowo). Zycie mnie się zepsuło. Ale telefon nie. Nikt jednak nie wpadł na to, żeby do mnie zadzwonić. Jedyne normalne towarzystwo które trzyma mnie w pionie. "Jest mi przykro" nie oddaje ogromu mojej rozpaczy.
    Wiśnia

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety nie moglam zadzwonić do Wiśni, ale mam podobnie.
    wieczorny

    OdpowiedzUsuń
  6. Zmitygowana odowłuję słówko "nienawidzę". Tak mnie poniosło, na fali ostatniej mody językowej moich dzieci.... Proponuję opracowanie procedury awaryjnej(np w formie schematu blokowego) zwoływania Modliszek na wypadek awarii komputerów :-)Sygnały dymne, poczta gołębiami itp.
    W.

    OdpowiedzUsuń
  7. Przykro mi bardzo z powodu organizacyjnych niedociągnięć, wynikłych z kiepskiej formy ostatnio (też mam tak jak Wiśnia, z wyjątkiem komputera i samochodu). Zdecydowanie system późnego decydowania i powiadamiania jest zawodny, myślałam, że gdy ja nie działam, jest jakiś drugi pilot awaryjny w postaci Łosiastej. Było zapytać, było zadzwonić, było... Nie było to jednak wtedy możliwe, przepraszam.

    Nadzieja w tym, że jak wszystko się sypie, to zazwyczaj moment, żeby wszystko stało się nowe. Znaczy: uszy do góry na trzy cztery.

    OdpowiedzUsuń