Wieś wita nas znowu.
Pająki są wszędzie. Przy drzwiach każdej szafki, nad oknami, nad zlewem; spadają bezradnie ku mnie przy każdej próbie zaprowadzenie cywilizacji w ten opanowany przez naturę świat. Zastanawiam się, czy wkrótce przestanę się ich bać, mając do czynienia z tak wielką liczbą wychudzonych jegomościów na cienkich nogach, spanikowanych równie wielce jak ja. A przecież są realizacją wszystkich sennych koszmarów, w których pokoje całe spowite pajęczynami (dziś rano przed wyjazdem też taki sen).
Odkurzacz znowu będzie potrzebny jakiś z turbodoładowaniem, z drugiej strony jakoś mi ich szkoda. Życie jest zbyt skomplikowane, za dużo trzeba podejmować decyzji.
Debiutuje za to antena do internetu, na wielkiej siły magnesie przyczepiona pod kątem prostym do jakiejś zaplombowanej puszki na elewacji domu. Znaczy, nie muszę zdanżać przed końcem. Pracę (tym razem społeczną, wkrótce się wy-tłumaczę) wezmę ze sobą na urlop, gdy zawitamy tu za cztery dni. Godzinę dziennie?
A ja myślę, że pająki tez mają swoją cywilizację i możliwa jest międzygatunkowa koegzystencja. W kazdym razie ich obecnosc jest eko i swiadczy o braku toksyn. Nie zebym jakąs fanka pająków była, co to to nie.
OdpowiedzUsuńCherry Bezkomputerrry
Najgorsze te pogłoski, że we śnie połykamy ich sporo w ciągu życia.
OdpowiedzUsuń