Korzystając z czasu antenowego, który wkrótce zostanie zabrany przez boskiego Andy'ego wraz z modemem do internetu (zarządził dziś bowiem work at home i nie chodzi o zmywanie), chciałabym kogoś pozdrowić.
Pozdrawiam zatem Sąsiadów z dołu, z którymi w nieco zwariowanej rzeczywistości przeziębień i wyzwań codzienności łatwiej nam się komunikować elektronicznie, niż spotkać na kawie. Ale przecież wiemy, że w końcu się uda; jako zakładnika - my przetrzymujemy ich kubek, a oni nasz talerz. Póki co, zadowalamy się spotkaniami przy windzie.
Pozdrawiam także Czytelników w promieniu od kilometra do tysiąca paru. Jeśli oskrobaliście już szyby auta, najtrudniejszy moment dnia macie już za sobą. Przy kawie będę myśleć, jak dobrze, że jesteście. Poza tym wkrótce Święta. Tym, co się nie cieszą, mówię: dajcie się w tym roku zaskoczyć.Wystarczy odkopać w sobie trochę dziecka, którego jeszcze nie odarto ze spontaniczności, ufności i twórczego zapału.
Pod warunkiem, że nie trzeba jeździć po krewnych w te i nazad. wieczorny
OdpowiedzUsuńNo właśnie, tego spokoju w święta trochę brakuje. Serdeczne uściski i ciepłe myśli ślę z podgórskiej mieściny.
OdpowiedzUsuńM.
@Wieczorny - też myślę, że warto by zarezerwować chociaż jeden dzień na cieszenie się własnym obejściem:)
OdpowiedzUsuń@M.&Company - czy my się w końcu zobaczymy? Wyrwijcie się w końcu z Waszej nowej chaty;)))
Tu Sąsiedzi. Mamy jeszcze Waszą doniczkę ;-)
OdpowiedzUsuńNo cóż, nasz starszy bąbel wczoraj dostał zapalenia ucha, co trochę nas uziemnia, jeśli chodzi o odwiedziny. Ale w końcu nadejdzie ten dzień...
Walczcie dzielnie. A w doniczce zasadźcie szczypiorek, ku zdrowotności. Szybem od windy posyłamy pozdrowienia z krainy Zielonych Smarków...
OdpowiedzUsuń