wtorek, 13 grudnia 2011

epoka wynalazków

- Poproszę watę.
- Jaką? - pani magister domaga się wyjaśnień. - Taką bawełnianą, czy taką bardziej chłonną?
- Żeby się nadawała do wypchania przytulanki zrobionej ze skarpetki - odpowiadam trzeźwo. - Więc zasadniczym kryterium wyboru będzie taniość.

Skakanka bowiem robi mysz zadaną do domu, a do szkoły spakowała wszystkie owdowiałe skarpety nie do pary, żeby zrobić jeszcze więcej. Co za ulga w szafach.

To w ogóle dzień pełen wynalazków. Powinnam najpierw wspomnieć samodzielne obcinanie grzywki. Potem wizytę Mero, która, również z samodzielnie obciętą grzywką, przyszła zademonstrować przy śniadaniu system antyspaleniowy lampionu roratniego. Bowiem potrzebnych będzie wkrótce kilkadziesiąt. Nie wiedziałam, że kobieta może posiadać scyzoryk marki McGyver, w którym brakuje jedynie pilniczka do paznokci i wodotrysku. I patrzę, jak Mero prezentuje: rozżarzonym drucikiem wypala dziury w plastiku, potem drucik gasi w kawie i oblizuje celem wysuszenia.

Bardzo jestem wdzięczna za system i racjonalną ocenę sytuacji przed kolejnym tłumnym spotkaniem rodzin. Ja tradycyjnie ginę w szczegółach.

W załączeniu stelaż nagrodzonego Noblem systemu. Do dalszej zabudowy, ma się rozumieć, podręcznik w pdf już wkrótce.

2 komentarze:

  1. Model rzeczywiście antyspaleniowy. Ale...
    nie znam Mero i nie chciałbym jej urazić, ale
    pierwsze skojarzenie po zobaczeniu owego modelu na zdjęciu to, że jest to lampion w wersji, hmm... nazwijmy to "z lekka dekadenckiej".
    Moja piękniejsza połowa pyta się o witrażyki. Proponujemy, szkic odręczny markerem

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ znacie się. Bardzo mi się podoba określenie "dekadencki lampion":)

    OdpowiedzUsuń