Przejechaliśmy już 360 kilometrów ze wsi. Jadąc mijamy miejscowość Lotyń, której nazwa kojarzy mi się z Londyn-Luton, skąd dziś do Gdańska przyleciał Brat Bliźniak. Widać tak się przez całe życie przyzwyczailiśmy do spędzania razem z rodzicami wczasów nad morzem, że na starość do tej tradycji chętnie wracamy.
Nie ma z nami psa rasy kundel średni, co wabił się Fred. Doświadczył na sobie, że czworonogi żyją krócej niż ludzie, chyba że są żółwiami.
Wieziemy w aucie WSZYSTKO, dlatego też ciężko rozprostować nogi. Gdybym czegoś zapomniała - uspokaja mnie wczorajszy telefon Mamy, że spakowała dla mnie lampkę nocną.
Jeszcze jakieś półtorej godziny i dojedziemy do morza. Może.
dużo słońca! :)
OdpowiedzUsuńMiłego;)
OdpowiedzUsuń