środa, 19 stycznia 2011

fin de siecle

Skończyły się dobre czasy. Autorka Wieczornego konsekwentnie przemilcza pisanie, a przecież to ona właśnie nauczyła mnie wyjątkowej rezerwy wobec trzykropka i innych nadużyć. I stamtąd też dowiedziałam się, że można pisać o jednym, choćby najmniejszym detalu czy najkrótszym momencie, nie starając się streścić w jednym zdaniu całego życiorysu. Więc zaczytywałam się z podziwem, mimo że nigdy sama nie spróbowałam poddać się takiej ascezie. Bo to były teksty o zatrzymaniu, mistrzowsko podane, choć autorka zwykła mawiać, że o niczym.

Więc tego niczego mi brak w sieci. Patrzę na kandydatów, którzy zgłosili się do konkursu na blog roku, i widzę, że tym razem kategorię literacką zagarnęła choroba dwubiegunowa i pokrewne (wśród jurorów zaś, o zgrozo, sama Grochola). Nie widać pisania dla czytelników, dyskretnego dialogu, prostej elegancji, zabawy konwencją  - lub, co bardziej możliwe, jeśli takie teksty wśród uczestników są, giną gdzieś w natłoku "ja" wykrzyczanego. Z wykrzyknikami i trzykropkiem. I pamiętam, jak Brzytwin powiedział w dzień, kiedy zwycięsko obroniliśmy magisterium na alma mater, że świat nie ma ochoty wirować wokół ego grafomianiaków. Do dziś rozpamiętuję i z trudem się uczę.

Choć nauczycielka zwięzłości nieodmiennie od pisania strajkuje.

5 komentarzy:

  1. o.
    mi (ego) zrobiło się smutno, gdy pojawiło się hasło. zdążyłam jednak zachwycić się wieczornym, także.
    a jeśli chodzi o konkursy, to nie mam orientacji, ale przypuszczam, że się zgadzam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Drogie Sisters, a tak przy okazji, to kiedy znowu jakieś świeże chrupiące poranne croissanty od Madamów?

    OdpowiedzUsuń
  3. Okruszyna, czas pisać książki, nie blogi.
    wieczorny

    OdpowiedzUsuń
  4. Droga Trzecia Siostro (bez skojarzeń literackich, tym razem bez piątego dna...), ja nie wiem, ale konkurs... hm, jakie jury taki konkurs. Po ostatnich wizytach okołoświątecznych w cudzych domach, kiedy najwięksym mazeniem mojej córki jest posiadanie na własność wizerunku żaby szklistej jakości HD w rozmiarze 40 cali, zaczęłam się mocno zastanawiać, czy taki kanał animal planet czy national geographic jednak nie jest dla mózgu mniej szkodliwy niż pisarstwo niektórych literatów. Tak, mam na myśli panią G. między innymi.
    Hm.

    OdpowiedzUsuń
  5. @wieczorny - planujemy od lat, czyż nie?
    @też wolimy Planetę Ziemia z BBC.

    OdpowiedzUsuń