piątek, 14 stycznia 2011

łyżwiarstwo figurowe

Poszłyśmy się wczoraj ze Skakanką poślizgać.

Mimo że pamiętałam co nieco z dzieciństwa, gdzieś mi się zatarło wspomnienie, że lód jest śliski. Taki śliski, że łyżwy  odjeżdżają same w najmniej spodziewanym momencie.

Więc tworzymy zestaw dwóch kształtów przylepionych do bandy, oddalających się od siebie i przybliżających. Skakanka głównie na czworaka. Pada po kilku chwiejnych krokach na lodzie, a  łomot jest tak okrutny, że zaczynam się martwić, czy się nie połamie. Po pół godziny ma łzy w oczach i na przemian płacze i krzyczy, że to wina moja, muzyki oraz innych. Pojednawczo i ze zrozumieniem proponuję co chwila, że już starczy; wtedy Skakanka protestuje: co, już, ale dlaczego już? I po kolejnej kraksie wstaje, i tnie przez środek lodowiska, sadząc cebulę co dwa metry. I widzę, że odwagi ma więcej niż ja - przytulona do bandy.

Przed pójściem na całość blokuje mnie nie tyle fakt, że na siedzeniu czy klęczkach wprost na tafli wyglądałabym śmiesznie w tym wieku, ale znacznie bardziej przeczucie, że byłoby to nadzwyczaj twarde lądowanie. Wyobrażam sobie, jak ratownicy medyczni składają mnie do kupy i z pękniętą czaszką odwożą na oddział emergency, a ja jeszcze z tych noszy wołam, kochanie, tu moja komórka, zadzwoń po tatusia. Zajęta myśleniem, jadę bez trzymanki tylko dzięki tym, co zachodzą mi drogę i muszę ich jakoś omijać.

Potem wracamy. Skakanka z tylnego siedzenia prosi, mamo, opowiedz mi jeszcze raz o tym człowieku, co myślał, że jest ze szkła. Opowiadam.

3 komentarze:

  1. ja rok temu dwa razy wybralem sie na lyzwy. Majac w pamieci czasy szkoly podstawowej i swobodnego poruszania sie na lodowisku - jakie zdziwienie, gdy okazalo sie to dawno i prawie nieprawda. Przytulenie do bandy - o tak... pozdrawiam, brat blizniak. w tym roku juz mi sie nie spieszy na lodowisko... :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale ucząc się, nieźle się poobijaliśmy, nie? Może teraz jakieś ochraniacze i poduszka pod siedzenie... Nie dajmy za wygraną:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Poważnie: przeszłam etap od twardego lądowania do emergency. Jeżdżę w kasku. POLECAM. Mam w nosie jak wyglądam, ale może u Was tez wpłynęłoby to na odwagę?

    OdpowiedzUsuń