niedziela, 16 września 2012

freedom

Mieliśmy wszyscy na rowerach za Boskim Andy'm, który w dobroczynnej Sztafecie Maratońskiej pałeczkę przejął od pani senator, ale na koniec tylko Skakanka, wyposażona w aparat fotograficzny. Śniadanie szykuję i sports team wyprawiam, a sama niedomagam wszechstronnie, pokasłując w ramach jednego z symptomów.

Mogłabym spędzić resztę dnia na zamartwianiu się, co to z nami będzie, bo nic nie wiadomo, i wtedy mnie oświeca, że zawsze działało "teraz i tu." Tak zgodne z moim osobistym przekonaniem, które towarzyszy mi od zawsze chyba, że nie ma czasu, że czasu jest mało, że trzeba się spieszyć. Niektórzy uznają chrześcijaństwo za filozofię ofiar losu. Otóż nie: to droga dla tych, którzy zawsze mają wolność wyboru. Zawsze możemy postanowić kochać. Na to nigdy człowiek nie jest zbyt ubogi, zbyt słaby, stary, młody czy zbyt chory i niedouczony. Ludzi do kochania nie brakuje, wystarczy otworzyć oczy. Może akurat ktoś dzisiaj czuje się podobnie połamany, może los się do niego uśmiechnie naszymi ustami.

Teraz i tu. Czas czekania na przyszłość, która odpowie na wszystkie "co z nami będzie?", można zagospodarować naprawdę bardzo twórczo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz