Dzień pełen ludzi. Akumuluję więc na zapas - na siedzenie w towarzystwie tekstu do tłumaczenia od jutra rano. Nie jestem tylko pewna, czy każdy ode mnie usłyszał, że ma swoje jedyne miejsce na mojej mapie. Każdy inne i swoje własne. Odkrywanie ludzi to wielka i zadziwiająca przygoda. Nigdy nie zwieńczona wbiciem chorągiewki: ląd odkryty. Nie, zawsze jedynie odkrywający się, jawiący się, mieniący jak rafa, której głębi nie poznasz do końca.
Brakowało mi Was tam - mówi Mirella, a przecież przez dwa tygodnie wakacji mieszkaliśmy o sto metrów od siebie. Nie rozmawialiśmy wiele. Więzi. Niby nic uchwytnego, a jednak.
Miałam już nie pisać. Mijam pianino, na którym wczoraj, i Boski się cieszył, że znowu. Czasem palcami przebiegam, jak gdybym naprawdę umiała grać, a nie za graniem jedynie tęskniła. Więc chociaż na użytek domowy. I tak się zastanawiam, czy to nie jakaś forma przywiązania do klawiatury, to wygrywanie teraz znaków do rytmu qwerty, po dniu, który jeszcze cały tańczy, i nie wiadomo, w jakie go ubrać słowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz