Na spotkaniu rodzinnym postanawiamy ze Szwagrem założyć stowarzyszenie, mające na celu obronę praw mniejszości nie-biegającej. Bowiem biegają już wszyscy i czujemy się ofiarami propagandy usportowienia.
Zamierzamy walczyć z wszelkimi formami dyskryminacji:
1. Z opresywnym językiem, pełnym kryptofobii wobec nie-biegających ("czas biegnie", "z biegiem czasu", "bieg wydarzeń", "górny bieg rzeki", "półmetek przygotowań", "maraton filmowy", "ludzie są zabiegani").
2. Z promowaniem wizerunku człowieka zdrowego, uśmiechniętego i wysportowanego jako mainstreamowego ideału człowieczeństwa. Co za tym idzie, z odbieraniem nam prawa do bycia chorymi, cierpiącymi i smutnymi w naszych stacjonarnych przyzwyczajeniach.
3. Z lekcjami wuefu w szkołach, które zmuszają dzieci do wysiłku i uczą porównywania się z innymi w zakresie wyników.
W przyszłości doprowadzimy do całkowitego zakazu biegania w miejscach publicznych. W czasie imprez sportowych przyznamy parytet czołowych miejsc na mecie także dla tych, co w życiu nie biegali, ale przecież też mają prawo stanąć na podium.
no to Kochana - biegnij do sklepu po buty do biegania, bo jakby Ci to powiedzieć: biegać czas zacząć! ;) :) :D
OdpowiedzUsuńI jeszcze niektórzy mają pod górkę, a inni - z górki!!!
OdpowiedzUsuńWolę jogę. :-P
OdpowiedzUsuńAle Czytelnik zauważył, że okruszyna się naigrawa z pewnego dyskursu i własnego zasiedzenia - przy okazji?
OdpowiedzUsuńzauważył, zauważył ;)
Usuń