Gdyby było lato w pełni, zaczęłyby teraz śpiewać ptaki. Ale nic z tego, ciemno i mogłabym sama śpiewać z radości trele, gdybym nie zdarła do reszty głosu, odczytując tłumaczenie. Jakoś wszak trzeba było sprawdzić, czy tekst płynie, a o tej porze deklamacja pełni też rolę budzika.
Z tym nieodmiennie wiąże się "zawód tłumacza" - który myśli, że zrobi szybko, ale za każdym razem musi się przedrzeć nie tylko przez labirynt zdań. Musi zobaczyć, doczytać, zapoznać się z tematem, niezależnie od tego, czy mu temat leży, czy nie. Stać się wycinkowym ekspertem w dziedzinie, w której by w życiu.
Najbardziej pamiętam "śrubę rzymską" * sprzed paru lat. Wówczas w ciągu jednej nocy o śrubach dowiedziałam się wszystkiego. Ale z tą jedną pomógł dopiero tata kolegi, też tłumacz.
Dzień dobry Państwu. I dobrej nocy.
*turn buckle
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz