niedziela, 14 kwietnia 2013

koralik

Miałam Wam opowiedzieć o pani na zamku, księżnej Daisy von Cośtam, którą ludzie bardzo kochali, bo zmieniała świat na lepsze. Po tym, co na zamku zostało z jej domu, się przechadzam za biletem. Sekretarzyk byłby mi bliski, tyle przegród na pióra wieczne, papier i listy.

W jednym z korytarzy wisi zdjęcie pani zamku w sznurze pereł, podają, że metr z kawałkiem i koszt taki jak nowego dyliżansu. Gdzie indziej, że rozwiodła się z mężem księciem panem, i sąd przyznał mu trójkę synów, ale tytuł książęcy i stajnie zachowała Daisy. Więc kroków swoich słucham na parkiecie, gdy od okna do drzwi wyjściowych jest tyle przestrzeni, że można w niej zginąć, i sprawdzam, jak się jej chodziło od okna do okna, i czego zabrakło, że życie - choć przeszło do historii - takie posypane.

Na przystrzyżonych tarasach wyciągam różaniec z zamiarem zrobienia czegoś sensownego w tym wielce przygnębiającym miejscu, i rwie się na części. I gdy już myślę, że zupełnie jak król Midas, czego się nie dotknę zamienia się ostatnio w złoto, rwie się dalej. Zostaje mi w ręku jeden drewniany koralik. Można powiedzieć: symbol wybitnej operatywności i personal skills ostatniego czasu.

Czytam ten wpis - Autora, którego bardzo lubię czytać. I zastanawiam się, czy mimo wszystko potrafiłabym oglądać świat bardziej in plus. Zaczynam od toku rozumowania na temat porwanego różańca. Może: "wspaniale, że tak dużo używany za wolność waszą i naszą, że aż się rwie?" I "jak cudownie, że skoro ulubiony, nie zgubił się ten jeden koralik?"

2 komentarze:

  1. przemierzałam komnaty tego pałacu ubiegłego lata. Patrzyłam przez te same okna na te same przystrzyżone trawniki i zastanawiałam się nad tym, czy oni byli szczęśliwi. W trudnym czasie przyszło im żyć.
    Niech ten koralik będzie symbolem lepszej myśli. W Karolci - spełniający życzenia, dla Ciebie - kierunkujący Twe myśli zawsze na drogę in plus.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń