niedziela, 21 kwietnia 2013

ojcowie i córki

Okazuje się, że córka to dla ojca większe wyzwanie niż syn. Co jakoś nie mieści się w głowie, gdy się jest matką. Więź? Proszę bardzo, rano zabieram Skakankę na bieganie i wyciąga dwa kilometry. Choć właściwie to ona zabiera mnie na bieganie, które obiecałam wczoraj i dziś miałabym może kłopot, gdyby przedsięwzięcie zależało tylko ode mnie. Po drodze gadamy. Dzieje się samo.

Ale Boski zapisał nas na konferencję o byciu ojcem dla córki i idziemy. I tam ojciec trzech córek, 3-18 lat, naprawdę daje czadu. Nie oddam swady i poczucia humoru tego wystąpienia. Kilka myśli.

Ojciec uczy pokonywać wyzwania. Dlatego wierzy, że dziecko poradzi sobie, gdy jest ubłocone i bez czapki. On tego w ogóle nie widzi. Miłość matki chroni. Matka widzi, że dziecko jest ubłocone i bez czapki jeszcze zanim wyjdzie z domu.

Córka musi wiedzieć, że zawsze może do ciebie przyjść.

Jeśli masz dobrą relację z córką, nie musisz sprawdzać w pewnym wieku, czy jeszcze pokochałaby cię kobieta o 20-30 lat młodsza. Bo w twoim życiu jest taka kobieta i to twoja córka, a nie sekretarka czy koleżanka z pracy.

I na rozweselenie:

Przychodzi w małżeństwie taki moment, gdy szczytem intymności są dwie sztuczne szczęki w jednej szklance.


1 komentarz:

  1. wspaniały szczyt intymności :) Taki chciałabym osiągnąć :)

    OdpowiedzUsuń