Znane są różnego rodzaju gorączki. Gorączka złota, gorączka sobotniej nocy, gorączka przedegzaminacyjna. A nawet gorączka krwotoczna.
Albo gorączka wredna. I wredna grypa. Dlatego wredna, że czyni człowieka bezsilnym wobec tak egzystencjalnych problemów jak pusta lodówka czy ostatni metr ręcznika kuchennego, w który możesz smarkać jeszcze nos. Dzieci i męża oglądasz z daleka, spać trzeba by na siedząco, bo jak przestaje się człowiek trząść z zimna, zaczyna kaszleć. A przed oczami jak w kalejdoskopie przesuwają się wszystkie niemożności weekendu jakże długiego, Mamy w szpitalu, dzieci grafiku zajęć, na który można popatrzeć jak na spieszących dokądś w wiosnę ludzi, którzy z pewnością chodzą gdzieś po świecie za oknem. I życie ich tak bardzo zajmuje.
Boski przychodzi z pracy, wychodzi na polowanie i wraca z mrożonką kalafiorowej. I metrami do smarkania.
Dawno nie miałam wrednej grypy. Nie do końca umiem się odnaleźć. I spędza mi sen z oczu myśl, kto z nas będzie następny, gdyż wredne grypy rzadko poprzestają na jednej osobie w rodzinie.
pomyśl optymistycznie że właśnie w trybie przyspieszonym zostałaś honorowym członkiem naszej rodziny a my już przecież wszyscy grypę zaliczyliśmy... :)
OdpowiedzUsuńmoże jednak ominie resztę Rodziny, skoro na Ciebie spadła z taką kumulacją...
OdpowiedzUsuńnieustannie życzę Ci powrotu do zdrowia! szybkiego:)
jedynie co mogę to życzyć szybkiego powrotu do zdrowia
OdpowiedzUsuńjakby wam było trzeba- dajcie znać- zakupiłam właśnie papier co ponoć "nigdy się nie kończy" ;) zdrówka życzę!
OdpowiedzUsuń