czwartek, 18 kwietnia 2013

nauka języków obcych

Zastanawiam się, czy w moim zawodzie zdarza się biznesowa rzeczowość, ów dystans co dzieli usługobiorcę z jej dostawcą. Tu present perfect, a tu proszę przelew na konto. Słyszałam o gigantach, co mieszczą w dobie piramidę lekcji od 8 rano do 23. A u mnie taki luz.

Dziwią mi się, że do mnie tak trudno, że mogłabym więcej uczniów, a ja wiem, że uczniowie się wydarzają w czasie rzeczywistym. I ich historie stają się częścią mojego życia jakże zawodowego. Wczoraj wieczorem ktoś płakał prawie, dzisiaj z rana - całkiem naprawdę w chusteczkę zmiętą wielce. W świecie, gdzie każdy może zabrać głos, każdy się wypowiedzieć i opublikować, ciągle brakuje tych, co słuchają. Choćby tylko słuchają, bo czasem wiele więcej zrobić się nie da. Podejrzenie nawrotu nowotworu u bliskiej osoby? Nie powiemy o tym w warzywniaku, choć może i nieraz człowiek by chciał.

I marzy mi się sytuacja taka, że znajduję sposób - i każdy wychodzi z Home Office niejakiej Pani Ticzer lekko uśmiechnięty i z o połowę lżejszym tobołkiem. Bo przecież nie portfelem.

7 komentarzy:

  1. rozmowy z ludźmi, nawet w obcym języku, nawet jeśli jedna ze stron zna go ledwo ledwo, zawsze są ważne. Bo nigdy nie wiadomo, kiedy wypowiemy słowa, które zapadną w czyjeś serce i być może zmienią jego życie :)
    A więc Pani Ticzer - owocnych rozmów :)

    OdpowiedzUsuń
  2. wiesz wysłuchanie czasami więcej daje niż cokolwiek masz racje piszemy ludzie nam odpowiadają komentarzami ale brakuje realizmu w tym wszystkim

    OdpowiedzUsuń
  3. a tymczasem chęć zysku coraz bardziej przesłania nam drugiego człowieka:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba mieć tę komórkę w mózgu, której mi brakuje ;)

      Usuń
  4. psychoingliszterapia
    gdzie zapisy?

    OdpowiedzUsuń