A co tak stuka, pyta głos w telefonie.
Ja stukam, bo naokoło domu chodzę, odpowiadam zgodnie z prawdą.
Ale to na obcasach chodzisz?, słyszę zdziwienie.
Na obcasach, bo jestem w pracy. Lekcja właśnie się skończyła. Zaraz ubiorę kapcie.
W słuchawce tylko "?"
Znowu muszę więc wyjaśniać rzeczy oczywiste. Jak jestem w pracy, to wkładam buty na obcasach. A jak w domu, to kapcie. Przecież muszę jakoś zaznaczyć różnicę.
Gdy się ma Home Office, to znaczy biuro w domu naprzeciw kuchni, terytoria się z sobą zlewają, jakby nie patrzeć. Więc chociaż buty.
Cisza. I po chwili:
No nie mogę. Nigdy tego nie zrozumiem.
Cóż, rozumieją ci (te), którym jest to dane.
PS. Dziś małe radości: Uczeń zdał egzamin doktorski z języka obcego w Warszawie, a Uczennica występowała przed zagraniczną delegacją na Akademii Sztuk Jakże Pięknych. Pokazując ludzkości między innymi takie fantastyczne zdjęcie z uczelni w pierwszych latach po wojnie. To studentki. Szyły sukienki ze wszystkiego, co było pod ręką: z mundurów, obrusów, zasłon. Póki chce się jeszcze ubierać, wyglądać, dbać - duch znaczy nadal żyw. Tajemnica kobiecości.
A duże masz te szpilki?
OdpowiedzUsuńMoże jak ja założę, to szybciej mi pójdzie pisanie pewnego "dzieła" ;P - będę miała czas od do!
Genialne!!!
Że też na to wcześniej nie wpadłam!
Okruszyno - inspirujesz mnie!
nie szpilki, 7 cm słupek.
UsuńPolecam. ;)