środa, 20 stycznia 2010

filozofia na dzień tak zwany dzisiejszy

Zdecydowanie jednak najpewniej czuję się w rzeczywistości pozbawionej niespodzianek, jak gdyby przewidywalność była nadrzędną wartością konstytuującą zwykłe dni - wbrew reklamom, gdzie I'm so ecxcited to kolorowy leit motiv. A przeciez tak, jak najbardziej - I'm so excited, bo kazdego dnia wychodzę naprzeciw kubkowi kawy z mlekiem, jak gdyby to był mój pierwszy i ostatni, mówię dzieciom "dzień dobrrry" i Grzybek odpowiada z takim uśmiechem, jak gdybyśmy nie powtarzali tej frazy kazdego ranka. Wieczorem szeleści mi do snu zmywarka (przestała huczeć po napełnieniu talerzami i stała mi sięod razu moją przyjaciółką od serca). I upsokaja mnie mruczenie komputera i aktualizacji, gdy zasiadam do tłumaczenia i nigdzie, ale to nigdzie nie muszę dziś jechać z ofertą przyjaznych klientowi lekcji.
Więc dziś dziwię się trochę mniej, że spędziłam te kilka lat w klasztorze kontemplacyjno-czynnym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz