Budzę się z myślą, że już niedługo przestanę być mikro, a będę makro, z siecią własnej marki, setkami zatrudnionych, i zostanie mi już tylko praca menedzerska. I jak sobie to wdzianko wielkogabarytowej bizneswoman przymierzam, nijak się w tych przepastnych szatach odnaleźć nie mogę. I miedzy szykowaniem jednej lekcji a odbiorem kuchenki gazowej ze sklepu agd wpadam na pomysł, by złożyć zupełnie unikalny wniosek o dotację. Poproszę o wypłacanie rocznej renty na rzecz pisania powieści, z 10 % dodatkiem na dobrą kawę z kawiarki włoskiej, za którą właśnie zapłaciłam na serwisie aukcyjnym. Tytułem zainwestowania w siebie. Podobnie z koszulą z przeceny, zakupioną równiez dzisiaj na poczet nieco bardziej drapieznego wizerunku w biznesie.
Wysyłam list do policjantów, ze powinni się uczyć angielskiego u mnie, mając jednakowoż przeczucie, ze wszystkie karty przed euro dwa tysiące dwanaście zostały juz dawno rozdane, wszystkie pieniądze wzięte, i zaiste, jestem tylko okruszyną wywiewaną przez wiatr historii. A teraz pora doprawić zupę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz