piątek, 26 lutego 2010

freuda teoria snów

Nietrudno byłoby opracować taką kostkę jak do gry, którą wyrzuca się temat wpisu na blog. Na jednej ze ścian kostki byłoby "jedzenie", na drugiej - "pogoda", dalej - "samopoczucie" oraz "sny". Pozostałe dwie mogłyby zająć jeszcze "zakupy" i ewentualnie "seriale". Na pierwszy rzut oka, zauważmy, są to tematy identyczne z tymi, jakie bywają ważne dla osób w podeszłym wieku, samotnych emerytów, którzy mają żywą potrzebę złozenia w ręce choćby pani magister w aptece, czy znajomej spotkanej na ulicy, skrawka własnej codzienności, która wydaje się nie być wazna dla nikogo poza nimi samymi.
Dziś na mojej kostce znowu sny, i być moze to dlatego, ze boski Andy, ozdrowien i pastujący buty przed pracą, nie słucha ("Wiesz, co mi się dzisiaj śniło?" - "No?" - zwiesza głos pytająco, ale odczekuję czterdzieści sekund i boski Andy nie zauwaza, ze nic nie powiedziałam). Więc dziś śnię wyprawę w góry, w metrowe zaspy i przepaście, gdzie poluje na mnie Batman i część ekipy ginie w lawinie. Ale kto i gdzie jest niewazne, w pamięci zostaje śnieg, mokry, zimny, momentami duszący, wszechobecny. I przerazenie, i zmęczenie mięśni, i świt na odludziu. To jest w snach fascynujące - wiarygodność detali, jak w dobrze nakręconym filmie.
Budzę się i jest wiosna.

1 komentarz:

  1. Stawiam paczkę czipsów :-) że oglądałaś "K2". Ale Batman? Zbiorowa podświadomość popkulturalna? Jeszcze Buka, rozumiem, ale Batman? Co mówi Twój sennik :-D?
    Na mojej kostce zamiast zakupów są dzieci, zamiast snów - muzyka. Może za rzadko chodzę do apteki?

    OdpowiedzUsuń