Bo kto powiedział, ze w nocy ma się nie dziać. U nas, przykładowo, dzieje się ze hej. Wieczorem kazdy zajmuje miejsce w swoim łózku, chyba, ze jest inaczej. Dwa dni temu, gdy boski Andy doskonalił umiejętności siatkarskie, Skakanka i ja połozyłyśmy się na łózku Grzybka, a Grzybek - w szufladzie na pościel, czyli nieco pod i nieco obok. Ale norma mówi, ze dzieci śpiąw swoich pokojach, a my śpimy w przechodnim salonie, poniewaz obecny "swój" pokój Grzybka zajął naszą byłą sypialnię. Przechodni salon sprzyja poczuciu prowizoryczności snu, a wypadki ją potwierdzają. Najpierw przychodzi w nocy Grzybek, a nad ranem Skakanka. Z wyjątekiem nocy, kiedy jest odwrotnie. Boski Andy wówczas, w zalezności od kolejności powyzszego, przeprowadza się do pokoju któregoś z dzieci, wraz z kołdrą i poduszką, gdyz wobec tych kazdy ma niezwykle silne poczucie własności. Stałym elementem układanki jestem w sumie tylko ja na łózku w salonie, która na wszelki wypadek co godzinę się budzę sprawdzić, czy wszyscy spiący koło mnie mają skarpety i własne kołdry, celem uniknięcia kataru.
Ale ostatniej nocy boski Andy powiedział: basta. Grzybek po pierwszej i drugiej próbie zajęcia miejsca w salonie i spania z nogami na mojej głowie został odniesiony do siebie. I stała się rzecz niezwykła: przespałam całą noc. W związku z czym śniło mi się pełnometrazowo, nie zaś seryjnie. I tu, proszę państwa, podświadmość przeszła najśmielsze oczekiwania. Dan Brown by osiwiał, ja zaś obudziłam się zupełnie załamana i - kompletnie niewypoczęta. By nie nadwyręzać wrazliwości p.t. Czytelników, nie opiszę szokującej i ziejącej dramatyzmem fabuły, dośc, ze tradycyjnie skończyłam w zakonie, tłumacząc się siostrom, ze juz mnie tam nie ma.
Od dzisiaj wolę spać znowu w odcinkach.
Kurcze, a ja jak na złość nie mam w biblioteczce sennika. I co teraz? Może horoskop z gazety?;-)
OdpowiedzUsuń