Jestem bohaterką. Rano przed lustrem wytrzymuję widok. Powtarzam sobie w myslach motto zasłyszane od Hani vel Mirelli, "nie obrażac się na rzeczywistość". Powtarzam w myślach, a potem na głos powtarzam tej paniusi z fryzurą na cito, w rozciagniętym dresie, z maskarą efektownie rozmazaną na twarzy w promieniu dwóch centymetrów od rzęs. Bowiem zasnęłam dnia poprzedniego podczas usypiania Skakanki. Więc powtarzam jeszcze głośniej, "nie obrażać się na rzeczywistość" i parskam smiechem, obnazając nie wyszczotkowane wczora z wieczora uzębienie. Rzeczywistość z lustra tez się śmieje, ale nie wiem, na ile dodaje to jej uroku.
A w sumie przeciez powodów do obrazenia się bez liku. Weźmy przykładowo siestę, której archiwa Pilsner po prostu wyrzucił ze swoich serwerów. Audycje z czterech lat trafiły na cybersmietnik (gdybym wiedziała, gdzie on jest, pobiegłabym odgrzebywać). W zasadzie więc nalezałoby zamknąć działalność gospodarczą. Przeciez wszystkie tłumaczenia do tej pory odbywały się tylko dzięki zestawowi do reanimacji, dzięki dożylnie podawanej przez Kydryńkiego muzyce.
Teoretycznie się nie obrazam, ale posłuchajcie tylko, jak głośno trzaskam drzwiczkami od pralki.
Oooo... na temat rzeczywistości to już się nie będę wypowiadać, gdyż nadal uważam ja za nieco schizofreniczną.
OdpowiedzUsuńA co do Kydrrrryńskiego, to u mnie w komputerze widać R. Bonę i... buuuu. Reszta wyfrunęła. W kosmos. Skandal na skalę wszechświata. Jakbyś była na skraju bankructwa, dysponuję siestowymi i okołosiestowymi CD tudzież innymi nośnikami. W ramach wsparcia polskiej przedsiębiorczości. Może zrobimy jakiś strajk włoski w sprawie recyklingu archiwów czy coś?
Szanuj pralkę, bo tara nie jest wyjściem z muzycznego impasu :-D
A. McB
Próbowałam, posunęłam się nawet do szantażu. Skutki mierne, powyżej.
OdpowiedzUsuńA dziś KydRRRyński się nic nie wypowiedział w temacie. No i klops.
OdpowiedzUsuńA. McB. (pozbawiona kołysanki)