środa, 10 lutego 2010
nadrabiając wtorek
Gdy tu manic monday, mamy juz przeciez wednesday, a gdzie podział się wtorek? Wtorek upłynął pod hasłem środków przeciwbólowych dostępnych bez recepty (skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą) z powodu paralizu szyi wespół z głową. Przeszło nieco dopiero na okazję wieczoru w Soho, niestety nie w Londynie, ale tez nieźle, gdzie z koleżankami praktykowałyśmy kolejne spotkanie z cyklu "for women only." Absolutnym hitem wieczoru była kolekcja pendrive'ów, ktore przyniosła mi w prezencie z własnej i nieprzymuszonej woli Ala McB. Ten feministyczny gadzet ma wygląd miniaturowego facecika z korporacji, w koszuli i pod krawatem, a jakze, a w celu dostania się do elektronicznej wtyczki USB nalezy gościowi urwać głowę. Zadnych podtekstów voodoo - niektórzy na spotkanie własnie przyszli z kina z najnowszej produkcji Disney'a z voodoo w tle - mimo to, niby próbując gniazda, gest dekapitacji z upodobaniem powtarzam razy kilka. Czym byłoby zycie bez gadzetów i kawy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No i masz BABO placek! NIESŁUSZNIE i NIEZAMIERZENIE wyjdę na krwiożerczą feministkę siejącą wokół gadżetami do samodzielnego wykonania genderowej egzekucji. A chodziło o muzykę li tylko :-D A jak na złość chyba muszę ogłosić przetarg na pomocną MĘSKĄ rękę, z powodu buntu bloga.
OdpowiedzUsuńA. McB.
hej sister, zamiesc moze zdjecie tego pendriva, najlepiej dwa, z glowa i bez :) :) :) pozdrawiam brat blizniak
OdpowiedzUsuńYmmm... tylko bez nazwy korpo pls :-)
OdpowiedzUsuń