czwartek, 18 lutego 2010

przedwiośnie

Od poniedziałku juz wiem, gdy jeszcze temperatury ujemne atakują przeciągiem uzębienie, ze nadchodzi wiosna. Bez ogladania prognoz, po prostu wiem i o niemalze nic się juz nie martwię. W poniedziałkowy ranek, o godzinie 7 czasu europejskiego, spłynęła na mnie ta wiedza, nie wiara, i na snieg patrzę z niejaką wyzszością, bo zaraz go nie będzie, a ja, mam nadzieję, zostanę.
Z kazdym dniem zjawiska atmosferyczne potwierdzają moje poniedziałkowe objawienia, w związku z tym podejmuję nieudaną próbę zamachu na swój znienawidzony acz ciepły kozuszek, który nalezałoby wkrótce utopic w Odrze w charakterze marzanny. Niestety, gubię się w powyprzedazowych resztkach na wieszakach znanych marek i nie umiem wybrać ani koloru, ani ceny, ani fasonu stosownego do pokarnawałowej figury. I nie chodzi o karnawal w Rio, raczej o karnawał domowy z udziałem czekolady nadziewanej, a kysz, a kysz.
Prawdopodobnie w stanie niezdecydowania zastanie mnie maj, gdy płaszczyk nie będzie juz potrzebny. Zastanawiam się, jak to robią inne kobiety.

7 komentarzy:

  1. No, uważaj. Czy kożuszek jest biodegradowalny? Bo jak nie to UE!!!
    Zależy, które kobiety. Bo ja mam metodę "na oko" jak mi się coś rzuci, najchętniej z wystawy (grzebać nie trzeba), to biorę. Jak się nie rzuci, chodzę do oporu w tym, co na grzbiecie. Na szoping szkoda życia. Tylko że mam jeszcze Blondie, która szoping uprawia dwa razy w roku, ale za to w moim mieście, całodobowo. Uparcie ze mną. Masochistka. Bo ja łażę za nią i marudzę, że chcę do domu/batonika/kawę/siku itd. I czasem, dla świętego spokoju, daję się namówić na coś, co znajduje ona dla mnie. Może Ci Blondie wypożyczę?

    OdpowiedzUsuń
  2. A w tzw. międzyczasie zapraszam do mojej szafy. :-) Wybór mniejszy, za darmo... Co prawda ogrzewa serce co najwyżej, a nie całość, ale i tak idzie wiosna...

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, to ja poproszę o wypożyczenie Blondie...

    OdpowiedzUsuń
  4. Oki. Jak tylko SystemEliminacjiStudentówJestAktywny juz nie będzie aktywny :-)
    A. McB.

    OdpowiedzUsuń
  5. To straszne, że nie lubisz zakupów, to straszne!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja tam lubię. Przez internet. Tylko żeby ktoś wymyślił, jak w necie przymierzyć buty i underweary, to bym juz w ogole kochała.

    OdpowiedzUsuń
  7. Droga Czytana, ja generalnie lubię, ale jak wiem, czego chcę - w przypadku płaszczyka ten warunek nie zachodzi. A najbardziej też lubiłam, jak St.Cherry, w internecie - Twoje zakupowe impresje. Liczę na to, że z wiosną i ptakami wróci żywa potrzeba pisania.

    OdpowiedzUsuń