Od poniedziałku juz wiem, gdy jeszcze temperatury ujemne atakują przeciągiem uzębienie, ze nadchodzi wiosna. Bez ogladania prognoz, po prostu wiem i o niemalze nic się juz nie martwię. W poniedziałkowy ranek, o godzinie 7 czasu europejskiego, spłynęła na mnie ta wiedza, nie wiara, i na snieg patrzę z niejaką wyzszością, bo zaraz go nie będzie, a ja, mam nadzieję, zostanę.
Z kazdym dniem zjawiska atmosferyczne potwierdzają moje poniedziałkowe objawienia, w związku z tym podejmuję nieudaną próbę zamachu na swój znienawidzony acz ciepły kozuszek, który nalezałoby wkrótce utopic w Odrze w charakterze marzanny. Niestety, gubię się w powyprzedazowych resztkach na wieszakach znanych marek i nie umiem wybrać ani koloru, ani ceny, ani fasonu stosownego do pokarnawałowej figury. I nie chodzi o karnawal w Rio, raczej o karnawał domowy z udziałem czekolady nadziewanej, a kysz, a kysz.
Prawdopodobnie w stanie niezdecydowania zastanie mnie maj, gdy płaszczyk nie będzie juz potrzebny. Zastanawiam się, jak to robią inne kobiety.
No, uważaj. Czy kożuszek jest biodegradowalny? Bo jak nie to UE!!!
OdpowiedzUsuńZależy, które kobiety. Bo ja mam metodę "na oko" jak mi się coś rzuci, najchętniej z wystawy (grzebać nie trzeba), to biorę. Jak się nie rzuci, chodzę do oporu w tym, co na grzbiecie. Na szoping szkoda życia. Tylko że mam jeszcze Blondie, która szoping uprawia dwa razy w roku, ale za to w moim mieście, całodobowo. Uparcie ze mną. Masochistka. Bo ja łażę za nią i marudzę, że chcę do domu/batonika/kawę/siku itd. I czasem, dla świętego spokoju, daję się namówić na coś, co znajduje ona dla mnie. Może Ci Blondie wypożyczę?
A w tzw. międzyczasie zapraszam do mojej szafy. :-) Wybór mniejszy, za darmo... Co prawda ogrzewa serce co najwyżej, a nie całość, ale i tak idzie wiosna...
OdpowiedzUsuńTak, to ja poproszę o wypożyczenie Blondie...
OdpowiedzUsuńOki. Jak tylko SystemEliminacjiStudentówJestAktywny juz nie będzie aktywny :-)
OdpowiedzUsuńA. McB.
To straszne, że nie lubisz zakupów, to straszne!
OdpowiedzUsuńJa tam lubię. Przez internet. Tylko żeby ktoś wymyślił, jak w necie przymierzyć buty i underweary, to bym juz w ogole kochała.
OdpowiedzUsuńDroga Czytana, ja generalnie lubię, ale jak wiem, czego chcę - w przypadku płaszczyka ten warunek nie zachodzi. A najbardziej też lubiłam, jak St.Cherry, w internecie - Twoje zakupowe impresje. Liczę na to, że z wiosną i ptakami wróci żywa potrzeba pisania.
OdpowiedzUsuń