wtorek, 5 października 2010

no sense of direction

Na dwieście metrów przed gabinetem rehabilitacji sensorycznej Grzybka stwierdzam, że to musiała być jednak dzielnica obok.
Nie pytajcie dlaczego, nie umiem sobie tego do tej chwili wyjaśnić, przecież jechałam na pamięć. I może dlatego, może ten spokój jazdy na pamięć mnie zaniepokoił. I z Sępolna, z mapą na przedniej szybie, pędzę na Biskupin. I dopiero tam odkrywam, że druga w lewo jednak była w poprzedniej dzielnicy. Potem już pod wpływem stresu zataczam pętle i leniwe ósemki, pod ulicą Partyzantów zaś zaczynam płakać, nie wiedząc, że to ta, co trzeba. I Grzybek mówi, tata nas uratuje, jakby tata był GPSem wmontowanym fabrycznie do naszego opla.
W końcu trafiamy, ćwiczenia odbywają się, a zadanie domowe skłania mnie znów parę kroków bliżej  decyzji o rzuceniu pracy, bo czy ja sobie z tym wszystkim poradzę, that is the question. W prezencie dla Czytelnikow Grzybek z grzybkiem, zaś dla wszystkich rodziców przeżywających traumy z innej beczki, bo dentystyczne w kontekście dzieci, radosna twórczość córki TU.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz