sobota, 23 października 2010

o captain, my captain

Czekam aż się zaparzy Twinings Lady Grey. Słucham Nokturnu Des-dur z kronik konkursowych, ale już zupełnie nie obchodzi mnie, kto gra. Zastanawiam się, czy to patent na sobotni wieczór, czy eskapizm, ale przecież na ziemi zabalastowana jestem mocno, nigdzie od ziemi się nie oderwę. Powinnam teraz wyjąć plik wyroków i rozporządzeń do przestudiowania i przetłumaczenia w ramach zadania domowego, który wpadłszy na moment na zajęcia, powieliłam od współstudentki w piwnicznym bufecie. Pozbawiono nas do szczętu iluzji, że płatne studia przypominają w czymś relacje klient-usługodawca; cóż, wpadliśmy jak śliwka w kompot.

Ale teraz słucham, zanim Skakanka się obudzi z temperaturą, i wyobrażam sobie, że uczę literatury jak John Keating ze Stowarzyszenia Umarłych Poetów.

1 komentarz:

  1. To ja chcę do twojej klasy.
    A ta herbata to wytwór poplitpoprawności feministycznoeuropejskiej w formie etykiety zastepczej kiedy Earl Grey kupuje kobieta czy jakiś nowy smak?

    OdpowiedzUsuń