Nie zniknęłam jednak za kotarą przymierzalni. Naszą najmniejszą komórkę społeczną nęka nadal wirus, na zasadzie kolejno odlicz. Cieszę się, ze byłam na początku tej kolejki, bowiem mam świeze wspomnienie i jako taką zdolność empatii. Gdy dzis Grzybek na przemian płacze i śmieje się, oraz stanowczo odmawia jedzenia, pamiętam, ze dopiero targały mną podobne emocje i głównie ceniłam sobie herbatkę z cytryną i miodem akacjowym. Co tez podaję.
Z akcentów wiosennych spóźnione porządki, gdy stęzenie kurzu umiemozliwia oddychanie, a na podłodze jest tyle samo jedzenia, co w lodówce. Oraz kupno firaneczek z kwiatkami w pobliskim sklepiku z tradycjami sięgającymi głębokiego PRL. Ostatni, wydaje się, desperacki gest mający na celu udowodnienie sobie, ze nasze M4 - wielkości szatnii klubu trzeciej ligi - da się lubić. Bo obraz Vettriano, choćby sam nadruk na płótnie, okazał się od firan odrobinę drozszy.
Z akcentów wiosennych spóźnione porządki, gdy stęzenie kurzu umiemozliwia oddychanie, a na podłodze jest tyle samo jedzenia, co w lodówce. Oraz kupno firaneczek z kwiatkami w pobliskim sklepiku z tradycjami sięgającymi głębokiego PRL. Ostatni, wydaje się, desperacki gest mający na celu udowodnienie sobie, ze nasze M4 - wielkości szatnii klubu trzeciej ligi - da się lubić. Bo obraz Vettriano, choćby sam nadruk na płótnie, okazał się od firan odrobinę drozszy.

Albo bardziej słoneczny:

Zresztą, póki co mamy jakiś nawrót zimy. Gdy tylko uporam się z porządkowaniem kuchni, zapadnę z powrotem w sen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz