sobota, 27 marca 2010

kolory

Gdy lekarz mówi wczoraj, ze Skakanka ma zapalenie krtani, a pogoda się załamie, nastawiam się na dzień gospodarczy. Zatem rano wyleguję się z dziećmi w łózku, do momentu pierwszej sceny Potworów i spółki, puszczanej łaskawie przez TVP 1, by udowodnić, ze zabiera teleranek ale nie ma dzieci, ktore są dobrem narodowym, gdzieś. Podczas pierwszej bowiem sceny tegoz filmu dla dzieci, gdy spod łózka wychodzą oczy, a następnie ich odrazający właściciel, Grzybek najpierw wydaje z siebie okrzyk, a później zaczyna cały się trząść i przez ściśnięte gardło głos nawet juz się nie wydostaje. Komisyjnie gasimy telewizor, Grzybek usuwa równiez czuwanie, i zaznacza, juz nie będziecie w moim domu. Następnie pocieszamy Skakankę, której łzy lecą jak grochy. Wówczas wraca boski Andy z porannego tour de dzielnica na zdezelowanym swym menedzerskim roweryku i wysiewa z dziećmi słoneczniki, ktore następnie w pojemnikach zajmują całą podłogę balkonu. Nie, zeby w odwecie, ale zajmuję całą podłogę przedpokoju, rozłozywszy kolorystyczne kupki rzeczy do prania, podejrzewając, ze podrzucają nam i sąsiedzi, bo niczego w domu nie przybywa w takim tempie. O potworach juz nikt nie pamięta w nasz dzień gospodarczy.
O wieczorynce zapominamy zaś zajęte działalnością z zakresu ludowego dekoru, której imponujące efekty przedstawiamy ponizej. Lewy dolny róg to prace zaczęte, na efektownych stojakach ze steropianu po zlewie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz