piątek, 12 marca 2010

trudne warunki

Stali Czytelnicy rubryki wiedzą, iz w sytuacjach podwyzszonej adrenaliny mamm skłonność do lawinowych zakupów na wypadek klęski zywiołowej oraz z reguły piekę ciasto. Podobno w stresie człowieka stać jedynie na wpadnięcie w koleiny przyzwyczajeń, i lata pracy nad sobą mogą runąć w mgnieniu oka. Stosy artykułów w sumie wazą ze trzydzieści kilo (czuję pokonując dwanaście schodków do windy, cześć i chwała architektowi, który zapewne podobno jak boski Andy wyznawał zasadę, iz trudne warunki kształtującharakter i po co komu winda, która startuje z poziomu O, jeśli mozna umieścić jej wejście na +0.5). Mam kapcie dla Grzybka, chusteczki mokre i suche... (patrz lista w poprzednim wpisie) oraz makaron, jajka, pomidory w puszkach - i tu juz jakby nie widzę związku z pobytem w szpitalu, choć w sklepie zarówno pomidory, jak i blacha do ciasta wydawały się oczywiste i niezbędne, podobnie jak akumulatory i ładowarka do baterii (do zdalnie sterowanego auta Grzybka, co mu je przyniósł św. Mikołaj).
Liczę kwity, w pamięci znaczy, która wymazuje je zawsze w momencie wciśnięcia zielonego enter pod pinkodem przy kasie, i wiem, ze boski Andy zyje zgodnie ze swoimi zasadami. Biorąc pod uwagę jego graniczącą ze skąpstwem racjonalność, życie z zoną, która co raz to przygotowuje dom na skutki awarii prądu czy trąby powietrznej, jest owymi trudnymi warunkami, które kształtują jego charakter. I vice versa, choć ja akurat uwazam, ze trudne warunki wyzwalają w ludziach najgorsze instynkty. Jesteśmy bowiem dwiema połówkami jabłka, mozliwe tylko, ze Andy - czempiona, a ja - szarej renety.

1 komentarz:

  1. Jak dwa rodzaje jabłek, to można zrobić bombę witaminową w postaci sałatki owocowej :-D :-D

    OdpowiedzUsuń