niedziela, 21 marca 2010

happy birthday

Szykując Shepherd's Pie na wczorajsze urodziny Grzybka, rozmyślam o Justy i pewnej rodzinie polskich emigrantów w Manchester City. Jakże pogodni muszą być rdzenni mieszkańcy kraju, gdzie mięso z jarzynami podaje siępod kołderką z puree i żółtego sera? Czy naprawdę pasterze z falistych łąk pichcili w chatach tę zapiekankę, a obok błąkały się owieczki podobne do baranka Shauna? Natomiast gdyby zacząć charakteryzację Polaka od schabowego i duszonej kapusty plus kluski, jakież indywiduum by nam wyszło: wszechwiedzący sarmata, który ceni sobie przede wszystkim złotą wolność i własne zdanie?
Nie wiadomo i pewnie nigdy się nie dowiemy. Okna w naszym salonie wielkości szatni klubu trzeciej ligi lśnią czystością, potrawy z pewnym poślizgiem donoszę na stół. Grzybek zdmuchuje świeczki i popada w euforię na widok prezentu, okładając częściami nowych torów do drewnianej kolejki swoich gości. A gdy goście wychodzą, gasimy światło i oglądamy, jak Kubie świeci mały reflektorek ponad buforem. Wszystkiego najlepszego, Grzybku.

2 komentarze:

  1. Grzybku, całusy!!!!
    Z zupełnie niekulinarnych względów mocno tęsknię za wybyłymi do GB :-)

    OdpowiedzUsuń