czwartek, 25 marca 2010

passive resistance

Pięć faz umierania nazwała doktor Kubler-Ross, specjalistka od geriatrii, jak pamiętam ze studiów, ale termin znany mi był juz wcześniej. Wiele bowiem wydarzeń w zyciu człowieka umieranie łudząco przypomina. Czasami jakiś bad news, ktory rozwieje nadzieje na których budowało się przyszłość (niektórym wystarczy na przykład test na inteligencję), jakieś spektakularne rozstanie czy inny zawód - tak, pamiętam z czasów studenckich objeżdzanie Wrocławia tramwajem na zajęcia i z powrotem w takt pięciu etapów umierania: zaprzeczania (to niemozliwe!), gniewu (wszystko wasza wina), negocjacji (a moze jak w czymś ustąpię, to jednak nie umrę), depresji (nic nie ma sensu, bo umieram) i w końcu akceptacji (umieram, ale rzeczy mają sens). Nie, zebym tu wykład chciała państwu z dziedziny, którą słabo znam. Pamiętam tylko z własnych podrózy tramwajem, ze fazy umierania przeplatają się w rytmie tygodniowym i dziennym, i ze jest to wysiłek, którego z zewnątrz nikt nie zobaczy, chyba ze moze trochę człowiek zbladnie albo nie dostrzeze całkiej jawnej plamy na płaszczu, czy swoich brudnych butów. Więc przeciez diagnoza nic w moich uczuciach dla Grzybka nie zmienia, ale byłoby fałszem powiedzieć, ze wokół tego uczucia wszystko się nie kotłuje. Gniew tez, gniew na cały świat, kulturę konsumpcyjną, eugenikę i syte zycie ubermenschen.

3 komentarze:

  1. O ile ja pamiętam, dr K-R nie wspomina o szóstej fazie, kluczowej wszak: o tym co PO. Okruszyno, zobacz, jak wpisuje się Twoje rozważanie w nadchodzący Tydzień. Pamiętaj, jest PO. Po diagnozie, po gniewie też, i po akceptacji. PO na pewno jest wielką niespodzianką, ale dobrą przecież. To przekonanie, że najlepszą, niech Cie nie opuszcza.
    I masz wsparcie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wymienione przez Ciebie 5 faz opisuje ludzką reakcję na wszystkie niekorzystne (wg nas) acz nieuchronne wydarzenia, nie tylko śmierć. Jest to zatem raczej pięć faz umierania własnych marzeń.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak; zawsze wydawało mi się, ze umieranie ma wiele twarzy i wiele razy przychodziło mi umierać w tym tramwaju. Nie traćmy zatem ducha i czekajmy na to PO. I nie chodzi tu przeciez ani o Sikorskiego, ani Komorowskiego;)

    OdpowiedzUsuń