piątek, 26 marca 2010

wycinanki ludowe

O piątej dziesięć jest juz niemalze jasno i mozna odczytać wartość słupka rtęci z termometru. Z pewnością Skakanka nie pójdzie dziś do przedszkola, potwierdziwszy juz nie tylko kaszlem od ktorego umyte w salonie szyby dzwonią, ale i gorączką w jednym pakiecie. Gdy zapadam w krótki sen w okolicach siódmej, krązę z dziećmi po szpitalu co wygląda jak nasz urząd wojewódzki, i po drodze gubię wszystkich i nie znajduję lekarza, na koniec tylko jakiś młody człowiek w kitlu informuje mnie, ze Grzybek juz na oddziale z zapaleniem płuc, zostaniemy dwa tygodnie. Ale budzę się i ubieram Grzybka, który promienieje na myśl o jeździe do przedszkola na foteliku rowerowym i w kasku. Oczy mu błyszczą i sam - naprawdę sam wkłada skarpety (to nic, ze dwie rózne) i kalesony. Kiedy juz boski z Grzybkiem odprawieni, robię wydmuszki - to łatwiejsze niz myślicie. Będziemy bowiem ze Skakanką malować akrylowe pisanki. Wyciągnę nawet złotą farbę, a w drodze z lekcji kupię cienką wstązeczkę do zawieszania na gałązkach wierzby. Moze nawet, by dopasować się do folklorystycznych okoliczności - załozę dziś czarną spódnicę w kaszubskie wzory z vero moda - mojego ulubionego dostawcy odziezy damskiej. W markowym second handzie U Pana Maćka, ma się rozumieć.

2 komentarze:

  1. Grzybek jest rówieśnikiem Juniora. Ten model i ten rocznik tak ma. Ja przestałam dyskutować o skarpetkach, bo "mamo, ale takie same mnie nuuuudziii". Poza tym, ulubionym kolorem J. jest "ziulowy" (różowy).
    Wnioskuję, ze pokolenie naszych synów jest tolerancyjne, bo nie doszły mnie słuchy o jakiś dyskryminacjach z powodu skarpetek. Hugs dla Grzybka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, w sumie tylko dyskryminacji się obawiam, my do Grzybka zwolniliśmy kroku juz dawno, ale świat się nie zatrzyma, zeby na niego zaczekać. Miłej wyprawy jutro z aktywem;)

    OdpowiedzUsuń