piątek, 18 lutego 2011

porannik przy czajniku z gwizdkiem

Naprawdę nie dzieje się nic.

Poza tym, co na blogu handmade. I poza szukaniem dzieciom rozwijającego zajęcia (od rehabilitacji nie ma bowiem ferii, przyszło powiadomienie ze szkoły, że syn ma być gotowy za półtora roku i Skakanka się rozpłakała, że on przecież za mały. Cóż, siedmiolatka wie to, czego pani Hall nie jest sobie w stanie nawet mgliście wyobrazić. Nie jesteśmy mściwi, nie robimy z pani Hall laleczki voodoo).

I jeszcze poza udręczonymi bezczynnością rozrywkami (improwizacje pianistyczne z samej głębi nicnierobienia i wyrywkowe lektury to tu, to tam, bo przecież nie wypada całe dnie czytać).

Gdy tak wczoraj w nocy, położywszy wszystkich do łózek, gram i gram, i gram (przy całej swej w tym zakresie ignorancji i ograniczeniu) aż się nieco zaziębiam (jeszcze nie suchoty), myślę tylko trochę o utracie płynności w tym martwym sezonie, i jak bym ładnie, jako Hrabina de Nędza, pasowała do salonu - w czasach, gdy kobieta pracująca kojarzyła się źle. 

Ale ja nie o tym. Czy można prosić Czytelników o pomysł na ferie w domu? Bateryjka mi padła.

7 komentarzy:

  1. NIE WYPADA CAŁE DNIE NIE CZYTAĆ!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Puzzle oczywiście.
    xbw

    OdpowiedzUsuń
  3. @Stone Cherry - dzięki Ci, Alu, a ja myślałam, że Ty całe dnie pracujesz! Modliszki - tak, tak, tak; brakuje jednakowoż grupy inicjatywnej.

    @xbw - dzisiaj Skakanka laryngolog i krzyżówki, a Grzybek po raz pierwszy coś na kształt litery A w pionie. Puzzle to ja bym chętnie sama.

    OdpowiedzUsuń
  4. @ Stone - btw. - a Ty nie "far, far away"?

    OdpowiedzUsuń
  5. Okruszyno, far far pod kompem :-) Poza tym far far jednodniowe ostatnio :-)

    OdpowiedzUsuń