niedziela, 20 lutego 2011

powrót królewny na wieżę

Wchodzimy na górę po schodach. Nie, nie jest to trzecie piętro bloku, a góra jak najbardziej dosłowna. Schody z kamieni ułożone, a właściwie stopnie, i całe w śniegu. Tak, myślę, że bardzo przydały się buty na obcasie zabrane na tę turystyczną okoliczność. Na ich widok Mirella pożyczyła mi przed wyjściem na wyprawę swoje własne, ratując mnie w ten sposób przed złamaniem wielokrotnym, zapewne otwartym i z przemieszczeniem. Ponieważ zaś żaden ze mnie Kubica, pewnie na pobliskim oddziale chirurgicznym poskładano by mnie z mniejszą precyzją i wtedy nici z zajęć natury humanistycznej, bo łokieć mógłby się zginać w przeciwnym kierunku, a palce dla przykładu nie.

Widoki są takie, że teraz powinna nastąpić zmiana nastroju i stylistyki, bo choinki wkoło jakby mąką przyprószone. Tam w dole, pokazuje Mirek, domek Angielki, co się tu przeprowadziła, i rzeczywiście stoi takie foremne cacko i zamyślamy się, czy nie dałoby się wpaść na jakiś fajfoklok.

Ale nie, u naszych gospodarzy także kawy, herbaty i kotletów pod dostatkiem. I marzy mi się, marzy mi się dom na odludziu, i ci wszyscy, co by do nas przyjeżdżali w odwiedziny. Ale na to potrzeba odwagi, co najmniej takiej, jak miała moja Babcia w Warszawie, gdy nosiła obiady do szpitala w getcie.

A potem jest wieczór i wracamy. Więc białą chusteczką z trzeciego piętra energicznie powiewam, w celu dodania dramaturgii. Wkoło żadnych gór, jesteśmy ostatnim ogniwem łańcucha ewolucji: człowiekiem przystosowanym, wbrew naturze, do życia w mieście.Szkoda słów.

7 komentarzy:

  1. Szkoda.
    Nie piszmy, spotkajmy sie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się nie przystosowałem, niestety

    OdpowiedzUsuń
  3. I właśnie, jedno wielkie miasto, a odległości do siebie kosmiczne, mimo że wszędzie blisko.

    Arczi, tam na razie jest ściernisko, ale...;)))))

    OdpowiedzUsuń
  4. Moi znajomi mają zgrabną działeczkę do sprzedania pod Wrocławiem :)
    Niektórym się udaje spełnić marzenia o domku "z dala od", co jednak napawa optymizmem. W każdym razie, nie jest to takie całkiem nierealne, chyba.

    xbw

    OdpowiedzUsuń
  5. Na razie jest ściernisko, ale latem zaprosimy na mini-golfa :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak się mocno wierzy, wszystko jest możliwe, z chodzeniem po wodzie włącznie.

    OdpowiedzUsuń
  7. A mnie się nie chce mieć domu z ogrodem, bo jestem leniwa. Ale zapraszać mnie - uprzejmie proszę. Zapraszajcie :-)

    OdpowiedzUsuń