piątek, 22 lipca 2011
karawela
Niby zwykła atrakcja turystyczna, a przecież krótki rejs miał w sobie coś niebywałego. Niemal słyszałam, jak kapitan Aubrey i przyrodnik Maturin
grają
w saloniku na rufie Mozarta na wiolonczelę i skrzypce, zmierzając na Galapagos.
2 komentarze:
grypa
22 lipca 2011 09:18
i ta mgła... Kojarzy mi się z Księciem mgły Zafona :)
Odpowiedz
Usuń
Odpowiedzi
Odpowiedz
Okruchy
24 lipca 2011 23:28
Mgła jest bowiem literacka
Odpowiedz
Usuń
Odpowiedzi
Odpowiedz
Dodaj komentarz
Wczytaj więcej...
Nowszy post
Starszy post
Strona główna
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
i ta mgła... Kojarzy mi się z Księciem mgły Zafona :)
OdpowiedzUsuńMgła jest bowiem literacka
OdpowiedzUsuń