Bo u nas żadnych sensacji: bardzo ciepło, choć bez ostrego słońca, bryza od morza grzejąca łydki, dzieci za muszelkami, kamykami i meduzami.
Brat Bliźniak spod Londynu także tutaj i jest zupełnie, jak bywało jakieś dwadzieścia, trzydzieści lat temu. Tylko my trochę więksi. I gofry nie smakują jak wtedy.
A Tato nagrywać będzie szum morza - do zabrania ze sobą na dni powszednie - nie na magnetofon z demobilu, ale dyktafon w telefonie. Wtedy wyszło jak śnieżenie odbiornika TV, ciekawe, jak tym razem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz