Mgła przyszła od morza, niespodzianie, w czwartek. Bezdźwięcznie zajęła się plażę, promenadę, uliczki. Zrobiło się ciszej, mniej tłoczno, bardziej achromatycznie - zupełnie zniknęły z wizji kolorowe parawany, torby plażowe i kroje kostiumów kąpielowych. Nie plażowano.
Z mgłą bowiem zawsze przychodzi jakiś rodzaj ciszy. Rzeczywistość przestaje wydawać się tak oczywista. Człowiek poza orientacją traci władzę nad własną fryzurą, bo całkiem wilgotne włosy chodzą własnymi ścieżkami. W takiej mgle woła mnie Północ, po Skandynawię, Szkocję, Eilean Mor i Islandię.
Kto by pomyślał jednak w czwartek, jakie wiadomości z tamtych rejonów przyniesie piątek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz