niedziela, 24 lipca 2011

mist(ify)


Mgła przyszła od morza, niespodzianie, w czwartek. Bezdźwięcznie zajęła się plażę, promenadę, uliczki. Zrobiło się ciszej, mniej tłoczno, bardziej achromatycznie - zupełnie zniknęły z wizji kolorowe parawany, torby plażowe i kroje kostiumów kąpielowych. Nie plażowano. 

Z mgłą bowiem zawsze przychodzi jakiś rodzaj ciszy. Rzeczywistość przestaje wydawać się tak oczywista. Człowiek poza orientacją traci władzę nad własną fryzurą, bo całkiem wilgotne włosy chodzą własnymi ścieżkami. W takiej mgle woła mnie Północ, po Skandynawię, Szkocję,  Eilean Mor i Islandię.

Kto by pomyślał jednak w czwartek, jakie wiadomości z tamtych rejonów przyniesie piątek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz