poniedziałek, 25 lipca 2011

wizja

Plażowanie narzuca ten rodzaj bliskości, przed którym większość ludzi się wzdraga.

Parawany wydzielają poletka tak gęsto, że można poczuć się zupełnie jak w bloku. Widoki wokół w niczym nie przypominają reklam Nivea, może z wyjątkiem sektora ratowników, otoczonego parawanem z tymże właśnie logo na pomarańczowym tle (nie mam pojęcia, czemu nie Luksja lub zielone jabłuszko). Raczej zewsząd wylewają się fałdy, mięśnie piwne, cellulit, piegi, pieprzyki, blizny; znad opadłych kąpielówek wyzierają niespodzianie rowki, z misek biustonoszy - wylatują niesforne, blade piersi, i nawet nie lecę dzieciom wzroku zakrywać.

To tu fotograficy powinni dokumentować ludzkie ciało. Tego z fotoszopa nigdzie - poza wspomnianym sektorem ratowniczym - nie widać. Ale nawet ratowniczka, która dopiero co z bałwanów morskich ocaliła trójkę bałwanów na materacu w kształcie telefonu komórkowego, trochę się garbi.

Naga prawda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz