piątek, 1 października 2010

świetej Teresy z Lisieux, wspomnienie

Odpowiada mi mały format, w nim się jakoś znajduję. W dużym prawdopodobnie czułabym się zagubiona. Więc zamiast dużego przedsięwzięcia - mały biznes. Zamiast wielkich dochodów - małe obroty.  Zamiast przestronnej sali w korporacji - małe home office z dodatkową funkcją szwalni, magazynku i graciarni. Zamiast otwartej kuchni z widokiem na morze - mały kącik, za to z wystawą prac dzieci na lodówce.

Zamiast powieści z rozmachem epickim - blog, z cyklicznością małych form i małym gronem odbiorców.

I zamiast wielkich świętych, którzy zawsze mnie przerażali swoją doskonałością, mała święta. Teresa z Lisieux. Znamy się tak dobrze, że żywię do niej uczucia siostrzane. Zamiast schodów do świętości wybrała windę i ja też wolałabym tak. Zapowiedziała deszcz róż zrzucanych na ziemię; Bratu Bliźniakowi sypnęła kiedyś nawet kilka na zlewozmywaku. Dzisiaj na dworze tylko mżawka, ale staram się nie tracić nadziei.

6 komentarzy:

  1. Kochana, nie podejrzewam Cię o tzw. orty, więc pozwól, ze rozwinę Twą myśl.
    Kuchnia z widokiem na morze jest banalna, kiczowata i mało twórcza. Taką to niech ma byle gwiazka z Tivi czy celebrytka. Nic to, że morze zmienia się wraz z porami roku - po 3 latach jest to nudne i monotonne.
    Ja tam wolę kuchnię z widokiem na może - bo lodówka to takie właśnie może - co może, i jak się rozwija liniowo, a nie w kółko się kręcąc z porami roku, dziecko. Albo dzieci. Albo cała rodzina.
    Smacznego, bo pora nadchodzi otwierania tych magicznych drzwi, u nas chwilowo ubranych w Buenos Aires (????) oraz koty na łące z robotem-kosmitą.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. Podobno jest jeszcze przysłowie o oblężonej twierdzy, gdzie ci, którzy w środku marzą, by wyjść, a ci na zewnątrz - by wejść.
    wieczorny

    OdpowiedzUsuń
  3. Już dawno nie strzeliłam tak spektakularnego byka ortograficznego, popadłam, ujrzawszy, w jeszcze większe przygnębienie.

    A propos twierdzy, podziwiam takich emerytów, co akceptują cały swój mikrokosmos w takiej wersji, jak jest.

    OdpowiedzUsuń
  4. Również na ogół wybieram małe piękne Tereski, choć podobno niektórzy na swojej drodze potrzebują dużych mercedesów

    OdpowiedzUsuń
  5. Z tą małością to trochę przesada, Ona w końcu wytrzymała Karmel w XIX wiecznej wersji, czyli bez c.o. O ile wytrzymaniem można nazwać gruźlicę i zgon.
    :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Znasz przysłowie, ze lepsze jest wrogiem dobrego? Wyszła mi taka piękna sofistyka ;-), a po poprawce jest od czapy :-)

    OdpowiedzUsuń